W pierwszych miesiącach 1969 roku stary Batory zakończył swą długoletnią służbę na morzach i oceanach i przeszedł na zasłużoną emeryturę. W połowie roku „zaproponowano” mu zameldowanie w centrum Gdyni. Propozycja wyglądała atrakcyjnie. Przyjął ją z zadowoleniem i już 1 lipca zacumował w Basenie Prezydenta na honorowym miejscu przy Molu Południowym – był wszak jednostką zasłużoną, darzoną powszechnym szacunkiem, o pracowitym życiorysie bogatym w barwne a nawet heroiczne epizody.
Paradoksalnie w czasie pobytu w tak reprezentacyjnym punkcie miasta Batoremu doskwierało coraz większe osamotnienie. W jego salonach i restauracjach brakowało kompletu gości. Okazjonalne wycieczki szkolne i imprezy organizowane przez zakłady pracy nie były w stanie tego zrekompensować. Może właśnie ta samotność była przyczyną zawarcia przypadkowej znajomości z niejaką Nataszą, postacią dojrzałą aczkolwiek dużo od niego młodszą. Zaskoczeniem dla gdynian był fakt, że na Skwerze Kościuszki coraz częściej zaczęto widywać go w jej towarzystwie – dowodem może być stara fotografia wykonana w końcu marca 1971 roku.
Kim była owa Natasza? Jej przeszłość nie jest znana. Pojawiła się w Gdyni w listopadzie 1953 roku. Nigdzie nie pracowała – wystawała całymi dniami na środku Skweru. Była feministką – dominowała zdecydowanie nad adorującym ją kręgiem płaskich postaci sojuszu ludu pracującego i mas żołnierskich. Wśród mieszkańców Gdyni panowało uzasadnione przekonanie o jej wybitnie proradzieckich sympatiach. Dziwna to była para. Powszechnie obawiano się, że ta nowa znajomość nie przyniesie Batoremu nic dobrego. I tak też się stało. Kto wie, może właśnie z rekomendacji Nataszy na jego pokładzie zakwaterowały w okresie wydarzeń grudniowych 1970 roku oddziały milicji pacyfikujące i represjonujące mieszkańców Gdyni. Zniechęcony Batory zerwał kontakty ze swoją nową znajomą opuszczając Gdynię 30 marca 1971 roku i na zawsze wyjechał z Polski. Po kilku miesiącach widziano go jeszcze w Hongkongu po czym wszelki ślad po nim zaginął. Dobrze poinformowani mówią, że podobno swoją doczesną egzystencję zakończył w stoczni Yau Wing Metal Junk. A co działo się dalej z Nataszą? Swoim anachronicznym stylem bycia coraz bardziej nie pasowała do śródmieścia Gdyni. Wiatr przemian roku 1989 spowodował, że władze miejskie wypowiedziały jej dotychczasowe lokum a wkrótce, bo już 22 lipca 1990 roku, eksmitowały ze Skweru Kościuszki.
Dzisiaj można ją spotkać na cmentarzu redłowskim. Stoi na uboczu pośród drzew, w sąsiedztwie grobów czerwonoarmistów. Jest samotna, znikł gdzieś koniunkturalny krąg jej skamieniałych adoratorów. W wyciągniętych dłoniach nadal dzierży swój sztandar – sprawia wrażenie jakby mimo upływu lat wciąż zamierzała ruszyć hardo do przodu porywając za sobą tłumy. Wokół jednak pusto i cicho – nikogo już nie potrafi uwieść swym dawno zaśniedziałym blaskiem.
Janusz Postek