No i co nawigator masz wszystko ustawione na kursie?
Tak panie kapitanie – odpowiada nawigator.!
Ale uważaj, bo może być gdzieś Ruski a wiesz jak jest daleko od łowiska to na pewno obchodzą jakiś ich pierwszy maja albo rocznice rewolucji.
Rakietnica niech jeszcze leży w pogotowiu. Tłumaczy kapitan nawigatorowi a do mnie mówi
No, co mechanik? Musimy sobie porozmawiać, to chodź do mnie do salonu, – bo nas tu podsłuchują – mówi śmiejąc się kapitan – wiesz, jacy to są ludzie.
Wychodzimy z mostku do salonu kapitana. –
No to, co pierwszy? Wielki mechaniku. –
Mówi kapitan – dzięki Bogu rejs się skończył, no to weźmiemy sobie po małym i pogadamy, podziękujemy Neptunowi i jemu damy łyka.
Łyka za udany połów i za szczęśliwy powrót – zgadzasz się ze mną mechaniku?
Tu kapitanie nie ma, o czym dyskutować – odpowiadam.
Patrzcie, patrzcie, chyba pierwszy raz mechanik nie dyskutuje z kapitanem o poważnych sprawach.
I to o politycznych sprawach – wtrącam.
Kapitan stawia na stole trzy ozdobne szklanki, nalewa do nich czysty kanadyjski rum, tego rumu arktycznego nie posmakujesz w ojczyźnie.
Kapitan bierze ze stołu jedną szklankę a ja pozostałe dwie. Wychodzimy ze salonu na skrzydło mostku po prawej burcie.
Kapitan patrzy w morze. Patrzy tam gdzieś na horyzont, kiwa głową.
Bóg ci zapłać Neptunie, za dary, które nam dałeś i naszym rodzinom, za pogodę, za wszystko, co nam dałeś, Bóg ci zapłać Neptunie!
Za wszystko tobie dziękuję w moim imieniu i w imieniu załogi a świadkiem niech jest tu stojący obok mnie mój mechanik
Amen! Mówię bardzo głośno i poważnie.
Kapitan wylewa zawartość szklanki do morza i patrzy na morze tak.
Tak jak się patrzy ukochanej osobie w oczy.
Kapitan odwraca się do mnie – patrzymy na siebie – i kapitan swoim powolnym głosem mówi.
Wzięli diabli krowę, niech biorą i cielaka, wyrzucając za burtę piękną, ozdobną szklankę.
Podaje kapitanowi szklankę z rumem
No „stary” dość tych sentymentów – mówię -wypijmy za szczęśliwy powrót.
Kapitan kiwa głową mówi – tak za powrót do domu i byśmy tu znowu powrócili.
Powrócić tu, na te piękne wody kanadyjskie i łowiska. -ˇ
Ja – ja jeszcze tam wróciłem, tam na Atlantyk na kanadyjskie łowiska…
Choć mechanik do salonu, posiedzimy trochę. Spokojnie mówi kapitan.
Gdyby ten salon mógł mówić – opowiedziałby nam ciekawe historyjki.
Historyjki – byłaby to spowiedź załamanego człowieka, który nie wytrzymał psychicznie tych sześciu miesięcy, tu na wodach Atlantyku.-
Inny człowiek użala się, że nie otrzymała listu od kochanej mu osoby.
To znowu ktoś chce powrotu do domu do swych bliskich i prosi by mu pomóc.
Już nie wytrzymuje psychicznie, chce wracać do domu by już nigdy nie wejść na pokład rybackiego statku !!
.Bo ktoś nie może sobie uzmysłowić jak wygląda jego ukochana dziewczyna? –
Tu na Atlantyku przeżywamy nasze wspomnienia.-
Pierwsze spotkanie z ukochaną dziewczyną a później dzień wyjścia statku w morze.
Pożegnanie gdzieś w pobliżu portu, by nie spóźnić się na statek, pożegnanie, gorący pocałunek, którego już nie pamiętamy a za którym tak nam tęskno.
Tu na morzu, poznajemy siebie, przyznajemy się ze jesteśmy źli, bardzo źli.
Bo i tak bywało. –
Pieścimy i całujemy jej piękne dłonie, dotykamy jej piękne pachnące włosy, – bo nie mamy odwagi, śmiałości by całować jej usta, zapatrzeni w jej oczy, jesteśmy tacy szczęśliwi.
Ale zły duch drzemie w nas. –
Coś w nas pozostało z tych, którzy bywali na żaglowcach.
Bo starczy jedno małe kiwnięcie głową kolegi.-
Kolegi – Heńka, Zbyszka czy Leona i już wiemy, o co chodzi.
Przepraszamy ukochaną dziewczynę, ze muszę, ze przepraszam, ze mi tak przykro, ale wachta i że cumy albo i bunkrowanie.
A prawda jest inna, idziemy w „tango” idziemy w „długą” śpiewając.
„NASZA JEST NOC A PRÓCZ NIEJ NIE MAMY NIC” po chwili.
Chwili zapominamy ze jest świat, że jest ona ukochana, dlaczego tak jest?
Marian Rodak