I tak wędrując po ulicach Gdyni, idąc w prawo, w lewo, w stronę Sopotu, czy też w stronę portu… robię zdjęcia. Bo nie umiem nie robić. Niektóre zupełnie przypadkowe, inne bardziej przemyślane, niektóre ładniejsze, inne to knoty… i sobie myślę, że piękną rzeczą jest tak włóczyć się po Gdyni. Mieście, które z morzem stanowi jedność.Mieście, w którym czuć zapach morza, słychać syreny okrętowe, w którym odnaleźć można zaginione w codzienności marzenia, w którym można odnaleźć siebie.