Rybołówstwo morskie

·

Rozwój polskiego rybołówstwa opierał się w nowo powstałej, po Pierwszej Wojnie Światowej, Rzeczypospolitej Polskiej głównie na ludności kaszubskiej. Ludność mieszkająca na wybrzeżu to rybacy utrzymujący się z rybołówstwa, a to mieszkańcy Półwyspu Helskiego, oraz z połowów i rolnictwa, a to mieszkańcy miejscowości położonych wzdłuż wybrzeża. Przed Pierwszą Wojną Światową ludność kaszubska była znacznie biedniejsza i gorzej wyposażona w sprzęt połowowy od ludności niemieckiej. O tym pisze w swojej dysertacji Wünsche (1904) opisując ludność Półwyspu Helskiego, różnice w poziomie socjalno – bytowym ludności kaszubskiej i niemieckiej. Niemcy nie byli zainteresowani inwestowaniem w polską ludność kaszubską a właśnie na tej ludności kaszubskiej oparło się nowo powstające rybołówstwo w Drugiej Rzeczypospolitej. Po zakończeniu Pierwszej Wojny Światowej, powstaniu państwa polskiego i po dokonaniu zaślubin z morzem warunki życiowe ludności kaszubskiej szybko się polepszały. W roku 1920, gdy Polska obejmowała wybrzeże, mieliśmy około 70 kutrów, z tego motorowych około 55, żaglowych 16. W rękach obywateli polskich narodowości niemieckiej były 44 kutry, a w samym Helu właścicielami 42 kutrów byli Niemcy. Zarejestrowanych rybaków było 936, do tego można dodać około 150 nie rejestrowanych. Rybaków narodowości niemieckiej było około 250, z tego w Helu około 180, a reszta w Karwi, Dębkach, Pucku, Gdyni, Orłowie, Kolibkach. Inne miejscowości nie miały Niemców. Łodzi było około 800 (Netzel, 2000). Oprócz rybołówstwa, jedna czwarta rybaków zajmowała się innymi zawodami. W roku 1920 powstał Związek Rybaków Morskich. Stowarzyszenie rozwinęło działalność dopiero w 1922 roku, po powstaniu Morskiego Urzędu Rybackiego (MUR), które doprowadziło do założenia spółdzielni Konsum Rybacki. MUR szedł rybakom z pomocą w szerokim zakresie, stał się opiekunem i doradcą. Panowała pełna harmonia współpracy. Konsum Rybacki był spółką z nieograniczoną odpowiedzialnością i miał na swoim składzie wszystkie towary potrzebne rybakowi do uprawiania zawodu. Połowy ryb w początkowym okresie kształtowania się państwa Polskiego zamieszczono w tabeli 1. Przyczyną spadku połowów w latach 1923 i 1924 były szalejące, od jesieni 1923 i cały rok 1924, sztormy, co wyraźnie zaznacza się w połowach w roku 1924. Połowy ryb (w tonach) w latach 1922 – 1924 (Netzel, 2000)

 

Gatunek ryby192219231924
łosoś2264971
szprot171121511011
płastugi910812401
śledź660744702
dorsz13616851
węgorz7884119
inne ryby5611535
razem372341232390

 

Istotnym wydarzeniem w okresie międzywojennym było powołanie Morskiego Instytutu Rybackiego (MIR) 3.12.1928 roku. Jego założycielami byli prof. Siedlecki, dr Lubecki – naczelnik wydziału rybackiego w ministerstwie i pan Hryniewiecki – naczelnik MUR, który został kierownikiem placówki. W roku 1931 po raz pierwszy nasze rybołówstwo zaczęło łowić poza Bałtykiem. MUR skierował pięciu rybaków do Norwegii a inną grupę do Holandii. Powstało też pierwsze polskie przedsiębiorstwo połowów dalekomorskich Morze Północne Mopól o polskim kapitale wysokości 51 %. Przedsiębiorstwo posiadało osiem statków pod polską banderą. Rybołówstwo dalekomorskie rozwijało się dynamicznie w 1938 roku pierwszy polski statek udał się na Morze Barentsa. Powstało nowe towarzystwo połowowe Korab, które otrzymało trzy nowe lugry wybudowane na zamówienie rządu polskiego w stoczni gdańskiej. Najwyższe polowy polskiego rybołówstwa w okresie międzywojennym osiągnięto w 1936 roku. W roku tym zatrudnionych było ponad 1800 rybaków, mieliśmy 14 lugrów, 178 kutrów, 35 łodzi motorowych, 708 łodzi żaglowo – wiosłowych. Połowy w tym roku wyniosły 23 336 t, w tym na morzu Północnym złowiono 5 060 t śledzia, a na Bałtyku 3 196 t śledzia, 15 080 t szprota (na pierwsze cztery miesiące roku przypadało 12 620 t). Połowy dorsza zwiększyły się o 1 120 t. Połowy dalekomorskie zwiększyły się o 800 t. W dniu wybuchu Drugiej Wojny Światowej stan polskiego rybołówstwa był następujący: zatrudnionych rybaków było 1 900, w rybołówstwie dalekomorskim 240, kutrowym około 670, w łódkowym ponad 1 000. Poza tym w naszym rybołówstwie pracowało ponad 190 rybaków obcokrajowców. Mieliśmy: 9 trawlerów, 20 lugrów, 171 kutrów a łodzi było około 700, w tym 40 motorowych. Porównując z rokiem 1920 w którym to zatrudnionych rybaków było prawie 1 000, a mieliśmy 70 kutrów , w tym 16 żaglowych, z motorowych 43 w rękach Niemców z Helu; kutry były długości 8,5 – 11 m a przed wybuchem wojny długość ich zwiększyła się od 11 m do 19 m. Porównanie stanu rybołówstwa w okresie międzywojennym, to jest na początku powstania państwa polskiego w 1920 roku, w roku 1936 największych polskich połowów i w dniu wybuchu wojny w 1939 roku, przedstawiono w tabeli 2. Porównanie stanu rybołówstwa w okresie międzywojennym w roku 1920, 1936 i 1939.

 

Wyszczególnienie192019361939
ilość rybaków936 szt.1800 szt.1900 szt.
ilość kutrów70 szt.178 szt.171 szt.
łodzie wiosłowo żaglowe800 szt.708 szt.660 szt.
łodzie motorowe35 szt.40 szt.
ilość lugrów14 szt.20 szt.
ilość trawlerów9 szt.
połowy ogółem800 t23 336 tbrak danych

 

W roku 1920 nie mieliśmy żadnej floty dalekomorskiej, przed wybuchem wojny mieliśmy 29 takich statków. Tego wszystkiego dorobiliśmy się w ciągu 18 lat, a właściwie w czasie ostatnich 10 lat, gdy rybołówstwo przeszło do Ministerstwa Przemysłu i Handlu. W chwili odzyskania niepodległości nie mieliśmy portów, Puck był małym portem i nie był przydatny dla rybołówstwa, Hel – tak, ale ten port był zajęty przez Helan Niemców. Teraz mieliśmy port rybacki w Gdyni, w całym tego słowa znaczeniu, wyposażony w chłodnię rybną, fabrykę lodu, fabrykę mączki rybnej, fabrykę konserw rybnych, nowoczesne wędzarnie. Mamy dwukrotnie więcej rybaków, ale ciągle brak kadry na statki dalekomorskie. Dodać należy, że w okresie tym wybudowano jeszcze dwa porty rybackie w Jastarni i Władysławowie. Nie można tu pominąć fachowej kadry jaka w okresie międzywojennym przyczyniła się do rozwoju rybołówstwa, a byli to: Antoni Hryniewiecki, naczelnik MUR; dr Lubecki, Naczelnik Wydziału Rybołówstwa w Ministerstwie; prof. Siedlecki, największy autorytet naszego rybołówstwa; prof. Bogucki; prof. Demel; prof. Jakubowski; dr Kulmatycki, a z młodszych pracowników to powojenni profesorowie Mulicki, Mańkowski, Cięglewicz, Zięcik, jak również istotnym wkładem wpisało się wielu bezimiennych kaszubskich rybaków oni też po wybuchu Drugiej Wojny Światowej walczyli na różnych frontach po stronie polskiej i niemieckiej, a po wojnie wracali do swojej Ojczyzny odbudowywać między innymi polskie rybołówstwo. Po Drugiej Wojnie Światowej zmieniły się granice Polski, otrzymaliśmy ponad 500 km wybrzeża. Do pracy w rybołówstwie wraca przedwojenna kadra i z nową werwą zaczyna odbudowywać polskie rybołówstwo morskie. Rok 1946 był rokiem odbudowy polskiego rybołówstwa morskiego. W Ministerstwie powstał Generalny Inspektorat Rybołówstwa Morskiego (GRIM), posiadał władzę departamentu ministerstwa, a swoją pierwszą siedzibę otworzył w Sopocie. Dyrektorem został dr Lubecki a zastępcą pan Hryniewiecki. Podlegały im cztery Morskie Urzędy Rybackie, a w terenie sprawowali władzę inspektorzy, którym podlegały Obwody Rybackie. W tym też roku zaczęto sprowadzać sprzęt rybacki, MUR zaczął otwierać punkty sprzedaży, najpierw w portach, a potem w większych osadach rybackich na całym wybrzeżu. Rybacy mogli na miejscu wybierać sprzęt, udzielano im również krótkoterminowych kredytów. Przede wszystkim wspierano spółdzielnie, gdyż przeciębiorstw państwowych jeszcze nie było. W tym też roku był największy przyrost przeciębiorstw zajmujących się połowami, przetwórstwem i handlem rybą. Były to różne firmy niejednokrotnie jedno lub dwu osobowe. W styczniu tego roku powstaje Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich Dalmor . Powoli zaczynamy zagospodarowywać porty na Ziemiach Odzyskanych. Po wojnie mieliśmy 120 rybaków, a w końcu 1946 roku było już ich 900. Ponadto mieliśmy 120 kutrów pływających i 60 remontowanych, 5 trawlerów i około 900 łodzi w tym 80 motorowych (Netzel, 2000). Tak zaczęła się po wojnie odbudowa polskiego rybołówstwa morskiego. W 1948 roku zlikwidowany zostaje Generalny Departament Rybołówstwa Morskiego a powołany zostaje Departament Rybołówstwa Morskiego z siedzibą w Warszawie pod kierownictwem dr Lubeckiego. MIR zostaje powołany jako placówka naukowa. Arka jako przedsiębiorstwo państwowe otwiera swoje placówki w Kołobrzegu i Darłowie. W 1949 roku zostaje powołane Państwowe Przedsiębiorstwo Połowowe Barka, którego zasięg działalności sięga od Świnoujścia do Ustki, natomiast od Ustki do granic ZSRR to tren działalności Arki. Pod koniec 1947 roku zatrudnionych rybaków było 2700 , w tym około 170 obcokrajowców na statkach dalekomorskich , mieliśmy 22 trawlery, 3 lugry, 179 kutrów, około 105 łodzi motorowych i ponad 500 łodzi wiosłowo – żaglowych. Łącznie w tym roku złowiono 39 500 t ryby a więc dużo więcej jak w 1936 roku, mimo iż wielkościowo flota była podobna, co należy przypisywać większej zdolności połowowej floty powojennej (Netzel, 2000). Polskie Rybołówstwo Morskie powoli zaczyna się rozwijać. Na początku lat pięćdziesiątych łowiska rozszerzono na Morze Barentsa, a następnie na Kanał La Manche i Rynnę Norweską. Lata te przniosły duży rozwój floty łowczej budowanej w polskich stoczniach. Następują wielokrotne reorganizacje polskiego rybołówstwa morskiego związane ze zmianami polityczno – gospodarczymi w ówczesnym okresie. Państwowe przedsiębiorstwa Arka i Barka pod koniec lat pięćdziesiątych rozpadają się i powstają trzy potężne państwowe przedsiębiorstwa dalekomorskie Dalmor w Gdyni, Odra w Świnoujściu, Gryf w Szczecinie, pięć państwowych przedsiębiorstw bałtyckich Koga w Helu, Szkuner we Władysławowie, Korab w Ustce, Kuter w Darłowie, Barka w Kołobrzegu, ponadto w 1975 roku powstaje Przedsiębiorstwo Przemysłowo – Usługowe Rybołówstwa Morskiego Transocean z siedzibą w Szczecinie. Obok potężnych przedsiębiorstw państwowych na polskim wybrzeżu działają również spółdzielnie rybołówstwa morskiego między innymi: Belona w Dziwnowie, Łosoś w Ustce, Gryf we Władysławowie, Certa w Szczecinie oraz rybacy prywatni, posiadający własne niewielkie jednostki w postaci łodzi motorowych i kutrów. W 1960 roku wchodzi do eksploatacji w polskiej flocie pierwszy trawler przetwórnia. Statki te budowane przez polskie stocznie będą przez następne 20 lat podbijały łowiska niemalże całego świata. Na początku lat sześćdziesiątych następuje pewna stabilizacja organizacyjna w polskim rybołówstwie morskim. 1 kwietnia 1960 roku zostaje powołane Zjednoczenie Gospodarki Rybnej z siedzibą w Warszawie, które zostaje 1966 roku przeniesione do Szczecina. W latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych mamy potężną flotę, która odławia znaczne ilości ryby. W statystykach światowych w latach siedemdziesiątych zaczynamy się pojawiać w pierwszej dwudziestce najwięcej poławiających państw świata. W 1975 roku ogólne roczne połowy polskiego rybołówstwa morskiego według Gospodarki Rybnej (Gdynia, 1979) wyniosły 816 688 t, według Biulletin Statistique des Péches Maritimes (1975) to 800 700 t. Tymczasem Główny Urząd Statystyczny wykazywał nasze morskie połowy w omawianym roku na wysokości 670 000 t, zaznaczając zarazem, że w tej liczbie uwzględniono także połowy dokonane na wodach Pacyfiku w ramach polsko – peruwiańskiego porozumienia rybackiego (31 200 t). Inny poziom połowów podaje Technika i Gospodarka Morska, a mianowicie 783 744 t w tym 39 288 t złowionych na wodach peruwiańskich. Podobne rozbieżności w ilościach rocznych polskich połowów morskich, podawanych w różnych źródłach, łatwo zauważyć w odniesieniu do lat 1973 – 1977. Sięgają one niekiedy znacznie różnic do 100 000 t. W świetle tych danych trudno jednoznacznie stwierdzić, czy rzeczywiście 1975 rok był pod względem uzyskanych połowów rekordowy dla rybołówstwa morskiego. Być może rekord ten osiągnięto nieco później – w 1979 roku, kiedy to według różnych krajowych źródeł nasze połowy morskie osiągnęły co najmniej 794 237 t, a nie więcej niż 803 000 t. Gwoli ścisłości trzeba też zwrócić uwagę, że Międzynarodowa Rada Badań Morza określiła te połowy w odniesieniu do 1979 roku na zaledwie 601 200 t. (Ropelewski 1989). Mimo dużych rozbieżności co do wielkości połowów, nasza flota rybacka była jedną z większych flot w świecie. Między innymi wiązało się to z polityką gospodarczą państwa, gdyż ryba miała na polskich stołach zastąpić mięso zwierząt hodowlanych, jako, że wydobycie białka rybnego było tańsze od produkcji białka zwierzęcego. Nowe sposoby eksploatacji floty łowczej, nadmierna eksploatacja łowisk, rozszerzenie obszarów połowowych, wywołały światową tendencję ograniczania stref połowowych i powstania tak zwanych stref ekonomicznych, które rozszerzyły się do 200 mil. Sytuacja ta zmusiła polskie rybołówstwo do szukania nowych łowisk i szybko okazało się, że jedynymi jeszcze nie zawłaszczonymi łowiskami szelfowymi są obszary wokół Antarktydy, bogate nie tylko w ryby, ale i kryla – skorupiaka, który stał się centrum uwagi światowego rybołówstwa. Polska obok Japonii i Związku Radzieckiego wyrobiła sobie czołową pozycję w świecie w połowach i przetwórstwie tego skorupiaka. W latach osiemdziesiątych w polskiej gospodarce występuje kryzys gospodarczo – polityczny, który odbija się również na rybołówstwie. Restrykcje Stanów Zjednoczonych w stosunku do Polski, za stan wojenny, spowodowały przesunięcie floty łowczej na łowiska południowo – zachodniego Atlantyku, w rejon Falklandów. Ta zmiana łowisk pozwoliła stosunkowo łatwo odrobić powstałe straty. Polskie jednostki przystosowano do połowów kalmara. Nie ulega wątpliwości, że połowy kalmara charakteryzowały się znaczną dynamiką, ale również wahaniami wynikającymi z niskiej koniunktury i złej sytuacji kapitałowej polskich przedsiębiorstw dalekomorskich, które nie były w stanie utrzymać floty około 60 statków na dalekich łowiskach. Dodatkowym utrudnieniem były kłopoty ze zbytem kalmarów oraz ekspansja na tych łowiskach floty japońskiej, hiszpańskiej i koreańskiej. Część polskiej floty wróciła na krótki czas na łowiska Stanów Zjednoczonych, aby ostatecznie przenieść się na Morze Ochockie pomiędzy radziecką i amerykańską strefę. W 1983 roku zostaje zlikwidowane Zjednoczenie Gospodarki Rybnej a w jego miejsce powstaje Zrzeszenie Przedsiębiorstw Rybackich. Przestają być też dotowane państwowe przedsiębiorstwa rybackie bałtyckie, które muszą same się utrzymać. Przyczyniło się to do rozwinięcia współpracy z Duńczykami i sprzedaży ryby poławianej w naszej strefie, głównie dorsza, Duńczykom, których główna baza mieściła się na Borholmie. Pod koniec 1989 roku flota nasza liczyła 81 statków dalekomorskich (Dalmor – 23, Odra – 29, Gryf – 29), 151 kutrów państwowych ( Koga – 25, Szkuner – 38, Korab – 26, Kuter – 28, Barka – 34), 85 spółdzielni rybackich i 148 prywatnych oraz 801 łodzi z czego 441 należało do spółdzielni a 360 do rybaków indywidualnych.
Połowy polskie i skup w latach 1983 – 1989 (w tys. ton).

 

LataPołowy własneSkupRazem
1983715,1715,1
1984678,857,7736,5
1985650,583,6734,1
1986608,375,7684,0
1987638,5109,6748,1
1988619,1113,4701,3
1989531,194,5625,6

 

Polskie połowy w 1989 roku wykazywały nadal tendencję malejącą. Spadek poławianej masy objął rybołówstwo dalekomorskie jak i bałtyckie we wszystkich sektorach państwowym, spółdzielczym i prywatnym. Połowy własne uzupełniane są skupem ryb na łowiskach dalekomorskich. Skup ten początkowo wykazywał tendencję rosnącą ale w roku 1989 zmalał. W tym też roku nastąpił spadek połowów o 14,2 % w stosunku do poprzedniego roku, skup natomiast był mniejszy o 18,9 tys. ton, czyli o 17,8 %. W sumie uzyskaliśmy razem ze skupem 625,6 tys. ton, a więc o 106,0 tys. ton mniej jak w poprzednim roku. Połowy dalekomorskie dały nam 411,5 tys. ton a bałtyckie 118,7 tys. ton. W latach dziewięćdziesiątych następuje przekształcenie naszej gospodarki socjalistycznej na rynkową, a to całkowicie zaczęło zmieniać stosunki w rybołówstwie. Flotę zaczęto prywatyzować, szczególnie bałtycką. Zamknięto dotychczasowe łowiska dalekomorskie, które przeszły pod jurysdykcje terytorialną państw najbliżej położonych, a nam skończyły się nam limity połowowe na tych łowiskach. Flota dalekomorska chcąc się utrzymać musi wykupywać licencje połowowe. Ostatnio licencje takie wykupywano na rosyjskie wody Morza Ochockiego, z których uzyskaniem są problemy. Po okresie protestów rosyjskich oraz wzajemnych negocjacjach okazało się, że przyznawane limity są zbyt małe aby polskie przedsiębiorstwa dalekomorskie mogły osiągnąć dodatnie efekty. Rosjanie zapowiedzieli, że Polacy takie limity otrzymają w roku 2001 po raz ostatni. Zdaniem specjalistów nasza flota dalekomorska powinna być zmodernizowana i skierowana na nowe łowiska. Jednocześnie konieczne jest wsparcie finansowe z budżetu państwa. Z takiej rządowej pomocy korzystają rybacy dalekomorscy między innymi Hiszpanii i Portugalii. Jeśli polscy rybacy nie otrzymają takiego wsparcia, nie będą się w stanie utrzymać i naszej flocie dalekomorskiej, dysponującej ponad trzydziestoma trawlerami przetwórniami zagraża likwidacja. Problemy te powodują kryzys rybołówstwa dalekomorskiego i powolny jego upadek. Gryf w Szczecinie w 2000 roku rozpoczął swoją likwidację. Obecnie obowiązujące limity stwarzają krótkotrwałą perspektywę przetrwania polskiej floty dalekomorskiej. Dlatego przedstawiciele rządu muszą zdecydować, czy Polskę stać na utrzymanie dalekomorskiej floty rybackiej? To może śmieszne ale nadzieją dla naszej floty dalekomorskiej może być wchłonięcie jej przez Unię i stworzenie spółki z polskim kapitałem. Polską rybacką flotę bałtycką możemy podzielić na rybołówstwo kutrowe poławiające w całej polskiej strefie ekonomiczno rybackiej i rybołówstwo w strefie przybrzeżnej. Rybołówstwo bałtyckie przynosi szereg korzyści do których możemy zaliczyć: masę wydobytych ryb, oraz utrzymanie zatrudnienia w małych nadmorskich osadach. Ponadto jest czynnikiem stymulującym rozwój ekonomiczny regionu nadmorskiego. W ostatnim dziesięcioleciu zasoby ryb w Bałtyku wyraźnie się zmniejszyły i nic nie wskazuje na to, by miały powrócić do stanu z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. W okresie tym liczba kutrów wzrosła, co przyczyniło się do przełowienia zasobów. Będzie się to najprawdopodobniej wiązało z redukcją floty kutrowej. Odrębne są zadania i problemy rybołówstwa przybrzeżnego, które po wejściu do Unii Europejskiej zostanie wyłączone spod jej jurysdykcji, gdyż ma ono duże znaczenie dla lokalnych społeczności i może liczyć na wsparcie Unii. Przepisy prawne o dopuszczalnych metodach połowów dzielą wody przybrzeżne na strefę do 6 mil od linii podstawowej zarezerwowanej wyłącznie dla połowów z użyciem narzędzi stawnych oraz strefę od 6 do 12 mil w której dopuszcza się trałowanie w tej strefie obok dużych lodzi prowadzą polowy także kutry. Około 20 % łodzi w ogóle nie wychodzi poza obszar 3 mil. W przeliczeniu na hektar całkowite połowy w ostatnich latach w strefie przybrzeżnej wyniosły 53 kg, w tym połowy kutrowe 36,8 kg, a łodziowe 16,2 kg. Najniższe wydajności uzyskuje się na Wybrzeżu Środkowym. Wydajność połowowa wzrasta w kierunku zachodnim od 7,3 kg do 49,1 kg. Różnice te trudno zinterpretować ze względu na cały szereg czynników jakie składają się na te wahania. Trzeba jednoznacznie podkreślić, że na tradycji wielu pokoleń opiera się polskie rybołówstwo przybrzeżne i kutrowe. Obecnie przy rybołówstwie rozwija się turystyka rybacka i wędkarstwo morskie jako nowe dziedziny turystyki dające możliwości zarobku ludności miejscowej. Ponadto znaczne zanieczyszczenie strefy przybrzeżnej i przełowienie niektórych gatunków ryb wymaga pomocy w postaci prowadzenia racjonalnej gospodarki i zarybiania. Należy zatem sądzić, że w parze powinny iść działania marikultury ekstensywnej i rybołówstwa przybrzeżnego oraz kutrowego. Zagospodarowanie strefy ekonomiczno rybackiej powinno być jednym z celów gospodarczych naszego kraju. Na koniec 1999 roku polska flota rybacka według Szostaka (2000) składała się z:
– 31 trawlerów przetwórni o łącznej pojemności brutto 105,3 tys. RT i mocy silników 93,7 tys. kW,
– 422 kutry o łącznej pojemności brutto 32,0 tys. RT i mocy silników 92,9 tys. kW,
– 1020 (w 1998r) zarejestrowanych łodzi rybackich, w tym na morzu łowiło 590, na Zalewie Wiślanym 209, na Zalewie Szczecińskim 222. Z ogólnej liczby łodzi mieliśmy 153 wiosłowe i 868 motorowych. W ostatnich latach następował spadek polskich połowów morskich.
Połowy i skup ryb (w tonach) w latach 1997 – 1999

 

Pochodzenie ryby199719981999
Połowy ogółem334,7228,8221,8
Dalekomorskie157,7111,793,7
Bałtyckie177,0117,1128,1
Skup46,357,813,0
Razem381,0286,6234,8

 

Sprawia to wrażenie, jakby Polski Rząd w ostatnim dziesięcioleciu dwudziestego wieku zapomniał o polskim rybołówstwie. W roku 1920 gdy zaczynano budować polskie rybołówstwo i 1946 roku gdy zaczynano go odbudowywać, rybacy mogli liczyć na wsparcie Rządu. Obecnie w Polsce nie zostały w pełni wypracowane warunki racjonalnej gospodarki ożywionymi zasobami Bałtyku i nie została stworzona koncepcja funkcjonowania polskiego rybołówstwa. Odpowiedzi na postawione poniżej pytania mogą być wytycznymi do racjonalnego funkcjonowania polskiego rybołówstwa:
– Jaki poziom połowów powinniśmy utrzymać na Bałtyku aby nastąpiło nasycenie polskiego rynku ?
– Jakimi instrumentami flotę łowczą należy utrzymać dla zapewnienia odłowu założonej wielkości połowów, uzależnionej oczywiście od wielkości zasobów ?
– Jakimi instrumentami ekonomicznymi tę flotę i związanych z nimi rybaków należy utrzymać ?
– Jak zapewnić racjonalność gospodarowania żywymi zasobami i już odłowionymi ?
– W jaki sposób należy zapewnić konkurencyjność polskiego rybołówstwa wobec rybnego rynku państw Unii Europejskiej ?
Wiele rządów poszczególnych państw chroni swoje rybołówstwo mimo, że u większości stanowi ono peryferia gospodarki. Polskie rybołówstwo w wielu nadmorskich gminach stanowi poważne, a często jedyne środki dochodów rodzin rybaków zamieszkujących te gminy, a rybacy nie posiadają jakichkolwiek perspektyw na zmianę zawodu. Dlatego naszym, czyli polskim interesem jest zwracanie uwagi na występujące problemy rybołówstwa. Żadne państwo cechujące się gospodarką rynkową, nie rezygnuje z utrzymania rybołówstwa i ochrony swojej strefy ekonomicznej.

Źródło: opracowanie autorstwa Prof. Dr hab. Wawrzyńca Wawrzyniaka