Śmierć Rybaka

·

Kiedyś, gdy powracaliśmy z łowisk kanadyjskich a zbliżaliśmy się gdzieś..
Gdzieś połowie naszej podróży przez Ocean – Atlantyk.
Zostaliśmy ostrzeżeni przed huraganem.
Huraganem – należało gdzieś się schować.

Schować gdzieś do jakiegoś do portu.
Portu, które dzielił nas setki mil.
Nie było szans dojścia do portu, było za daleko.
Kapitan zaleciłby załoga, ta na pokładzie i ta w maszynowni wszystko.

Wszystko zabezpieczyłaby w czasie nawałnicy cos się nie zdarzyło.
Na pokładzie już odczuwało się silne porywy wiatru.
Wiatru a i już na pokład naszego statku rybackiego wchodziły.
Wchodziły, zalewały pokład długie oceaniczne fale.

Kapitan ponaglał załogę pokładową do pośpiechu.
Kapitan był zmuszony do zrobienia zwrotu statkiem, który szedł z wiatrem.
Wiatrem z rufy, statek jest podatny na wielkie przechyły.
Przechyły – nie bezpieczne przechyły.

Zmiana kursu statku, by statek szedł pod wiatr i fale – sztormował. Sztormował w stronę łowisk kanadyjskich.

Po czasie, gdy załoga ukończyła prace na pokładzie – rybacy.
Rybacy schodzili z pokładu do swoich kabin.

Statek już nie można było płynąc w stronę do kraju.
Kraju, do ojczyzny, do portu macierzystego statku.
Statek musiał wykonać zwrot, sztormując w stronę Kanady.
Kapitan powiadomił całą załogę ze będzie zwrot.

Zwrot przy tak wielkiej sztormowej fali i tu na Oceanie.
Oceanie należało zachować bezpieczeństwo statku.
Sternik, stojący przy kole sterowym.
Sternik uważaj na moje komendy!

Komendy – zamiast powtórzyć komendę kapitan.
Sternik krzyczy do kapitana.
Na pokładzie jeszcze ktoś pracuje pod masztem statku!
Kapitan szybko zareagował.

Spojrzał na pokład i zobaczył ze pod przednim masztem ktoś klaruje liny.
Kapitan otwiera okno na mostku i głośno krzyczy.
Krzyczy by przekrzyczeć hałas sztormu.
Hej ty tam pod masztem! Uciekaj z pokładu!

Rybak pod masztem nie reaguje na krzyk kapitan.
Zdenerwowanie kapitana doszło do końca skali, toteż wzywa bosman!
Bosman! Co ja mówiłem? Krzyczy kapitan.
Mówiłem by mi zameldować o zakończeniu pracy na pokładzie!

A ty, co?
Patrz na pokład ludzie pracują! A ja musze zrobić zwrot!
Nerwowym krzykiem pokazuje pokład bosmanowi.
Bosman ze zdziwieniem patrzy po pokładzie i widzi pracującego rybaka.
Rybaka starego człowieka pod masztem.

Masztem, który miał sklarować wszystkie liny i zabezpieczyć..
Bosman i ktoś ze załogi podchodzą do rybaka, który klęczy pod masztem.
No i tu były słowa – bosman krzyczał na starego rybaka.
Rybaka, który Kleczy pod masztem.

Że jak ktoś chce spać! Ryczy bosman.
To do koi no i jeszcze inne słowa.
A gdy stary rybak nie zwraca uwagi na słowa bosmana.
Bosman użył argumentu – siły.

Pchnął rybaka i już chciał krzyknąć!
Ale stało się inaczej.
Stary rybak pod masztem statku, zaczął się dziwnie przechylać.
Przechylać – użyję słowa – majestatycznie przechylać

. Przechylać by w końcu położyć się na pokładzie.
Pokładzie, który był zalewany morska falą.
Fale morskie zaczęły leżącego rybaka obmywać –.
Miało się wrażenie ze żywioł, potężny Ocean.

Ocean chciał staremu rybakowi przywrócić życie.
A może? Ocean swoimi potężnymi falami żegna starego rybaka.
Rybaka, który pracował pod masztem statku.
Pracą pożegnał statek, stary rybak odszedł do innego świata.

Świata bez starości, bez huraganu, bez pracy pod masztem.
Masztem statku rybackiego.
Ocean jakby się rozgniewał na statek i nasilił się huragan.
Na pokładzie już jest cała załoga.

Załoga umarłego rybaka podciągnięto pod dziobową nadbudówkę.
Staliśmy wpatrzeni na leżące starego rybaka.
Staliśmy tak jak się stoi nad wykopanym grobem.
Grobem gdzie panowała cisza, pozorna cisza.

Cisza zagłuszana huraganowym wiatrem, łamiącymi grzywaczami fali.
Fali, która niczym grzmot zalewała pokład rybackiego statku.
Statku zagubionego w kipieli huraganu.
Radiostacja wzywała statki, na którym jest lekarz.

Wokoło statku nastał zmrok powodowany sztormowa pogodą.
Po czasie jakiś na nie widoczny statku odezwał się lekarz.
Lekarz bezradny podpowiadał
Podpowiadał szybkie wejście do portu.

A my? Kochankowie żywiołu byliśmy zagubieni w piekle, jakim było morze.
Po chwili nie widzialny lekarz, z nie widzialnego statku, radził –
Radziłby sprawdzić czy leżący na pokładzie stary rybak.
Rybak będzie reagował na dotykanie jego stóp.

Stóp rozgrzanym do czerwoności żelastwem.
Żelastwem, na które nie reagował stary rybak.
Rybak odszedł do innego świata
A czas szybko mijał, nastała noc.

Noc na Oceanie, huragan wzmocnił się i już nikt nas zagubionych.
Zagubionych gdzieś pośrodku Oceanu nie słyszał.
Nie słyszał a i nie widział a my w samotności.
Samotności rozmyślaliśmy o starym rybaku.
Rybaku, który nie powróci do swoich bliskich.

Marian Rodak